Dla moich Wspaniałych Paulin, Surprise!
2.
Rano, gdy tylko otworzyła oczy,
powitały ją zielonkawe ściany jej nowego pokoju. Przeciągnęła
się leniwie i podniosła się do pozycji siedzącej. Było to
niewielkie pomieszczenie, można by rzec klaustrofobiczne, ale Odette
to nie przeszkadzało. Jej sypialnia w Paryżu była podobnej
wielkości, lecz wtedy nie musiała jej z nikim dzielić. Teraz po
prawej stronie pokoju stało drugie łóżko, zaścielone i nie
zajęte na razie przez żadną osobę. Możliwe, że takie
pozostanie, ale Odette w to wątpiła, najprawdopodobniej kogoś do
niej przydzielą. Z jednej strony było by jej raźniej, a z drugiej Odette bardzo ceniła swoją prywatność i niezależność.
Kochała bałagan i nienawidziła gdy musiała się do kogoś
dopasowywać. Już i tak wystarczyło jej, że będzie zmuszona
dzielić łazienkę z innymi dziewczynami na roku. Wyobrażała sobie
jak wcześnie będzie musiała wstawać by zająć dobre miejsce w
kolejce by wyrobić się na zajęcia.
- Och, Odette. Bądź pozytywna-
mruknęła do siebie pod nosem.
O dostaniu się do Rivendell High
School marzyła przez cały poprzedni rok, więc teraz gdy jej
nadzieje się spełniły nie powinna była marudzić. Wstała więc i
rześkim krokiem ruszyła w stronę walizki. Wczorajszego wieczoru
nie miała już siły na rozpakowywanie jej. Wyjęła więc wszystkie
swoje ubrania i otworzyła starą dębową szafę stojącą po jej
stronie pokoju. Kiedy już je ułożyła zastanowiła się ile czasu
będzie w niej panował porządek. Tydzień? Dwa? Uśmiechnęła się
do siebie pod nosem i wsunęła pustą walizkę pod łóżko.
Nagle usłyszała dźwięk przychodzącego smsa. Jej telefon leżał
gdzieś zakopany w pościeli więc znalezienie go zajęło jej
chwilę. Kiedy miała go już w dłoni ujrzała wiadomość od
Pauline:
Nasze plany aktualne? Pokątna,
godzina 12.15?
Odette uśmiechnęła
się szeroko. Cała Pauline. Poukładana, z czasem zaplanowanym
dosłownie co do minuty. Znały się od dzieciństwa, ale mimo tego,
że ona od dawna już nie mieszkała w Londynie, utrzymywały
bliskie kontakty. Widywały się czasami, gdy Pauline odwiedzała
swoich dziadków, również mieszkających w Paryżu.
Pauline de Brisay, była z pochodzenia Francuzką, wywodzącą się z
bogatej arystokratycznej rodziny czarodziei. Czasem można było
dostrzec, że jest przez to nieco wyniosła, ale Odette nie
przejmowała się tym. Znała ją na tyle długo by wiedzieć jaka
jest naprawdę. Szybko odpisała na jej wiadomość, ubrała się w
pierwszą lepszą rzecz i ruszyła na śniadanie, gdyż czuła jak
jej żołądek domaga się pożywienia.
~
Na
Pokątną dotarła z lekkim opóźnieniem, gdyż mugolski
taksówkarz, który ją wiózł, nie miał bladego
pojęcia gdzie znajduje się ''Dziurawy Kocioł''. Na szczęście
jakimś cudem przypomniała sobie nazwę pobliskiej ulicy, przez co
musiała jeszcze kawałek drogi przejść piechotą. Oj, Pauline nie
będzie zadowolona, mamy lekką obsuwę w czasie, pomyślała Odette,
gdy mijała sklep z „Magicznymi Dowcipami Weasleyów“.
Umówiły się pod pomnikiem postawionym tuż po II Bitwie o
Hogwart. Znajdował się on prawie na końcu ulicy, przez co Odette
przeklinała własną głupotę, gdyż ona właśnie zaproponowała
to miejsce. Kiedy tam dotarła ku jej zdumieniu, nie zastała nikogo.
Już miała wybierać numer do Pauline, gdy usłyszała czyjeś
śmiechy i chwilę potem rozległo się głośne śpiewanie ''Sto
lat''. Odette odwróciła się gwałtownie i ujrzała swoje
dwie przyjaciółki, Pauline i Gallerys. Jedna trzymała pęk
kolorowych balonów, a druga tort urodzinowy.
- Nie
wierzę. No po prostu nie wierzę- Odette parsknęła śmiechem i
rzuciła się na nie by je uściskać.
Kiedy je
już puściła zalała je falą pytań.
- Co to
ma znaczyć? Przecież urodziny miałam już miesiąc temu...I
Gallerys, co ty tu robisz? Przecież miałaś przyjechać dopiero w
przyszłym tygodniu?
- Ale w
końcu nie świętowałyśmy ich razem, więc pomyślałyśmy, że to
będzie wspaniała okazja – odezwała się Pauline.
-
Zresztą to miała być niespodzianka...- kontynuowała Gallerys.
Odette
spoglądała na nie z niedowierzaniem. Były tak różne od
siebie, a zarazem obydwie tak wspaniałe. Dopiero teraz zrozumiała
jak bardzo brak jej było ich towarzystwa przez całe te wakacje.
Pauline była raczej średniego wzrostu o długich czekoladowych
włosach i piwnych oczach. Jak zwykle ubrana była elegancko, w
beżową sukienkę z czarnym skórzanym paskiem i kremowe
balerinki. Gallerys natomiast była jej bliską przyjaciółką.
Obydwie mieszkały w Paryżu i uczęszczały do tej samej szkoły.
Ale mimo tego Gallerys Blackstorm nie była czarownicą. Płynęła w
niej czysta krew elfów i z łatwością można było to
dostrzec po lekko sterczących uszach, jasnej karnacji i
srebrzystobiałych włosach. Ubrana była natomiast jak zwykła
nastolatka. Chociaż może niekoniecznie. Zwykłe nastolatki nie
nosiły raczej rajstop z podwiązką, czarnych koronkowych sukienek i
nie zakładały do nich glanów.
-
Jesteście obydwie niemożliwe- stwierdziła i ponownie się na nie
rzuciła.
~
To był
wspaniały dzień. Balony, picie Picollo, tort, wygłupy z
dziewczynami...- to wszystko wydawało jej się jakąś równoległą
rzeczywistością gdyż wracając do szkoły zawędrowała pod swój
dawny dom. Wszystko nagle odżyło. Wspomnienia, które
zakopała w swojej pamięci wydostały się na powierzchnię. Dom
stał nadal w nienaruszonym stanie, tak jak go zapamiętała. Beżowe
klinkierowe płytki na ścianach, bluszcz wijący się nad
wejściem... Odette była pewna, że gdyby teraz zapukała Arnold
otworzyłby drzwi tak jak kiedyś. Jednak nie była na to gotowa. Nie
potrafiła by znaleźć się tam w środku i zachowywać się
naturalnie. Kiedyś to zrobi. Powróci i raz na zawsze przegoni
te wspomnienia, które gromadzą się tam gdzieś głęboko w
niej. To pomoże na pewno, ale jeszcze nie teraz, nie dziś. Wybacz
Arnoldzie, pomyślała i ruszyła dalej.
~
Arnold
ją widział. Dostrzegł ją przez okno, gdy właśnie podlewał
pelargonie w salonie. Był pewny, że wejdzie. Zawiodła go. Po
prostu stanęła i chwilę później ruszyła dalej. Teraz
jednak, gdy już wiedział, że żyje i jest w Londynie był
spokojniejszy. Bractwo również będzie. Musi ich zawiadomić.
Rozpęta to niemałą burzę, ale jest to jego obowiązek i on go
wykona.
Tadaaam! Jest nowy rozdział ;). Tak się cieszę, że udało mi się go tak szybko napisać mimo tylu obowiązków. Mam nadzieję, że utrzymam tą dobrą passę i w przyszłym tygodniu pojawi się następny...
Tymczasem chciałabym zaprosić Was na innego wspaniałego bloga o tematyce Potterowskiej pisanego przez Ryann Black. Strasznie wciąga polecam <3.
http://nic-nie-jest-takie-jakie-sie-wydaje.blogspot.com/
No to na tym zakończę dzisiejszego posta. Trzymajcie się Miśki.
Ściskam Was,
Honeyed Girl.
Jeny. Cudowny rozdział. *.*
OdpowiedzUsuńFajnie jest mieć przyjaciółki, które tak miło zaskakują. Jedyna rzecz, która mnie zastanowiła - czarodzieje używają komórek? xD
Ahh i bardzo fajny pomysł z elfem. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, ale wydaje się to naprawdę fajną opcją.
I to Picollo <3 Ahhh od razu mam w głowie " Jest Picollo jest impreza" xD
A tak poważnie to rozdział spokojny, a w tym wszystkim naprawdę wspaniały (moim skromnym zdaniem).
Bardzo mnie coś zastanawia, i to w sumie parę rzeczy. Czy w Rivendell High School bedzie tak jak w Hogwarcie? Tzn, jakieś domy itp? A drugą sprawą, która nie daje mi spokoju to: co takiego stało się w tym domu i o jakie bractwo chodzi temu Arnoldowi? O.O Coś mi tu śmierdzi, ale chyba nie mam innego wyboru jak tylko czekać na kolejny rozdział.
Życzę Ci dużo weny :*
Pozdrawiam
~Ryann Black
PS Hahaha, dzięki, to miłe :D
To rok 2013, pora żeby i czarodzieje docenili mugolskie wynalazki :p. Nie będzie domów, później będzie podział na Alchemików, Wojowników i Uzdrowicieli, ale tylko umowny let's say. Dormitorium jest jedno dla wszystkich, nie ma podziałów. A o reszcie nie będę ci mówić, zero spojlerów. Nmzc <3.
UsuńPostać Pauline jest genialna <3 Uwielbiam takie osoby ! Stonowana i spokojna, ale jak co do czego przyjdzie to pokarze pazur !
OdpowiedzUsuńPrzyjaciółki Odette to prawdziwa mieszanka wybuchowa :D! Mam nadzieję, że Pauline rozkręci się w następnych rozdziałach i będzie z nią dużo scen - uwielbiam takie damulki xD
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy cieszę się, że ktoś dodał w miarę krótki rozdział >.< Mam tyle nauki, że już nie wyrabiam :(
OdpowiedzUsuńJeszcze dobrze nie poznałam Pauline i Gallerys, a już je polubiłam :) To się nazywa zaufanie do nieznajomych :D
Spodziewałam się, że Odette odważy się wejść do środka. Ale jak widać, wspomnienia są jeszcze zbyt wyraźne, a myśli zbyt głośne. Z takimi krokami nie wolno się spieszyć.
Świetny rozdział! :) Życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu! :* A teraz idę się uczyć :D
Pozdrawiam i życzę weny! :) <3
Pauline, Pauline, Pauline i jeszcze raz Pauline <3! Gallerys też jest niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuń