4.
Rozpoczęcie roku szkolnego miało
odbyć się w szkolnym atrium, które dotychczas było
zamknięte i nikt nie mógł tam przebywać. Dlatego też kiedy
Odette wkroczyła do środka zaparło jej dech w piersiach. Była to
ogromna owalna sala z zaczarowanym sklepieniem. Gdy dziewczyna
uniosła wzrok ujrzała przepiękne bezchmurne niebo. Już wcześniej
słyszała o tym rodzaju iluzji. Z tego co słyszała w Hogwarcie
znajdowało się podobne. Na środku atrium stała mównica, a
za nią kilkanaście szkarłatnych krzeseł. Uczniowie, którzy
wchodzili do sali w większości zajmowali miejsca tuż pod ścianą,
by znaleźć się jak najdalej od dyrektorki i grona pedagogicznego.
Nagle poczuła jak ktoś rzuca się jej na szyję.
- Zgadnij kto to! - usłyszała radosny
dziewczęcy okrzyk.
- Charlie- jęknęła Odette, ale
chwilę później już ściskała drobną blondyneczkę w
niedźwiedzim uścisku.
Tuż za nią pojawiła się jej kolejna
koleżanka, Camille o mądrych orzechowych oczach, która
przyglądała im się z rozbawieniem. Ona jednak była
najrozsądniejsza z nich trzech, więc skłoniła się jedynie do
słownego przywitania.
- Miło cię widzieć, Odette.
- Ciebie również, Cam. Nie
wiedziałam, że cię tu zobaczę. Nie miałaś zostać w Paryżu? W
Avalon Lycee?
Kąciki ust brązowookiej uniosły się
lekko do góry.
- Powiedzmy, że udało mi się
nakłonić rodziców do zmiany decyzji.
- Tobie!? - krzyknęła oburzona
Charlie – Obydwie wiemy, że bez mojej interwencji nic by się nie
udało.
Camille zachichotała.
- Tak, Panno Charms. Bez ciebie jak
zwykle nic by się nie udało.
Odette obdarzyła Charlie lekkim
kuksańcem w bok.
- Czy panienka nie jest jednak zbyt
pewna siebie?
Dziewczyna wzruszyła ramionami.
- To u mnie norma. Zdążyłaś już
zapomnieć?
- Ja? Skądże znowu?
Nagle Odette zauważyła, że sala była
już cała zapełniona uczniami, a miejsca nauczycieli również
były już pozajmowane. Brakowało tylko dyrektorki. Wśród
nich dziewczyna dostrzegła profesor Winter, jak zwykle elegancką i
opanowaną. Pochłonięta była w rozmowie z innym nauczycielem.
Młodym mężczyzną o kruczoczarnych włosach i uśmiechniętej
twarzy.
- To profesor Longbottom – odezwała
się Camille, a Odette drgnęła zaskoczona.- Uczy Zielarstwa.
Kiwnęła potakująco głową.
Wiedziała o czym myślały dziewczęta. Do tej pory wszystkie trzy
miały genialnego nauczyciela tego przedmiotu, który doskonale
przygotował ich do egzaminów. Jaki będzie ten? Tak,
dziewczyny znały się nawzajem bardzo dobrze. W końcu przez cztery
lata chodziły do jednej klasy. Odette lubiła je. Wydawały się
otwarte, przyjacielskie i można było z nimi normalnie porozmawiać.
Obydwie były bliskimi przyjaciółkami, chociaż ich
charaktery i temperamenty różniły się od siebie
diametralnie. Camille – zawsze opanowana i spokojna, osoba na którą
zawsze można polegać. Charlie było to natomiast kochane dziecko z
niewykrytym ADHD. Wszędzie było jej pełno. Wszyscy ją uwielbiali.
Odette cieszyła się, że na nie trafiła. Dzięki nim odrobinę
mniej się stresowała. Nagle, poczuła, że ktoś stoi tuż za nią,
czuła nawet oddech tej osoby na swoim karku. Już miała się
odwrócić i dowiedzieć się kto się tak czai gdy usłyszała
ten znajomy kpiący głos.
- No, no, no. Panno Blanchard czyli
jednak jakimś cudem udało ci się dostać do Rivendell.
Odette aż podskoczyła, czując, że
jej policzki już przybrały szkarłatną barwę.
- Aaron Scott – stwierdziła z
niezadowoleniem odwracając się w jego stronę.
Stał przed nią chłopak
przewyższający ją o głowę, o krótkich blond włosach i
intensywnie zielonych oczach. Przez chwilę wpatrywali się tak w
siebie – on rozbawiony, ona z grymasem na twarzy.
- Tak, Aaron ciebie również
miło widzieć – stwierdziła Charlie z przekąsem, wciskając się
pomiędzy nich.
Wtedy już Odette nie wytrzymała i
zachichotała.
- Wiedziałem, że długo nie
wytrzymasz bez uśmiechu. Cześć, Dziewczyny. – stwierdził
rozbawiony, po czym przywitał się z koleżankami.
Dziewczyna wytknęła mu język.
- To zasługa Charlie, nie twoja.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Ważne, że osiągnąłem to co
chciałem.
- Ej, skowronki. Ciszej. Chyba właśnie
się zaczyna – zwróciła im uwagę blondynka.
- Tak Patrzcie to dyrektorka. Profesor
Grandwels- odezwała się milcząca dotychczas Camille.
Odette bezwiednie westchnęła z ulgą.
Dobrze, że wreszcie się zaczęło. Nienawidziła tych ciągłych
insynuacji, że ją i Aarona coś łączyło. Ona i Scott byli tylko
przyjaciółmi, choć i to było za mocne słowo gdyż ich
znajomość polegała na ciągłym dokuczaniu sobie nawzajem. Właśnie
z tego powodu takie komentarze tylko wzbudzały w niej wściekłość,
a Aaron śmiał się i wygłupiał razem z innymi. Uwielbiał
wyprowadzać ją z równowagi. Dlatego też z chęcią skupiła
swoją uwagę na czymś innym.
Dyrektorka była smukłą, wysoką
kobietą w podeszłym wieku. Srebrzyste włosy spięte miała na
czubku głowy, co tylko wyostrzało rysy i wyszczuplały i tak już
pociągłą twarz. Jej surowe spojrzenie omiotło całą salę i
chwilę później na atrium panowała już cisza. Spokojnym
krokiem podeszła do mównicy, odchrząknęła i poprawiła
druciane okulary.
- Nowy rok szkolny właśnie się
rozpoczął. Nowy rok wyzwań i ciężkiej pracy. Dziś, mam zaszczyt
powitać was wszystkich – gotowych do tego poświęcenia. Kadrę
nauczycielską i was, drodzy uczniowie. Słowa te, kieruję w
szczególności do pierwszorocznych, którym gratuluję
dostania się do tej szkoły. Powinniście jednak wiedzieć, że nie
możecie osiąść na laurach. Szczycimy się wynikami naszej szkoły,
dlatego też nie tolerujemy obijania się. Starsze klasy mogą to
potwierdzić, prawda panie Lee?
Po sali przeszedł stłumiony chichot.
''Pan'' Lee zajęty był rozmową z dwoma kolegami i dopiero gdy
usłyszał swoje nazwisko uniósł głowę zaskoczony. Był to
chłopak o ciemnej karnacji z dredami na głowie. Bezczelnie
wyszczerzył zęby i odparł radośnie:
- Oczywiście, pani profesor.
Absolutnie się z Panią zgadzam.
Dyrektorka kiwnęła głową ze
dezaprobatą.
- Mam nadzieję, że będziesz równie
entuzjastyczny, gdy jutro spotkamy się na zajęciach.
Odette zaskoczona nachyliła głowę do
Camille.
- Nie wiedziałam, że ona również
naucza.
- Ja też nie. Z tego co wiem kiedyś
prowadziła zajęcia z Obrony przed Czarną Magią, ale to było
zanim pojawił się profesor Stevens.
- No co wy? Nie wiecie? - wtrąciła
nagle szeptem Charlie, nieco podekscytowana.- Nie słyszałyście o
patronatach?
- O czym? - spytały równocześnie
Odette i Camille.
- Każdy nauczyciel może wybrać
ucznia nad którym sam będzie sprawował opiekę oraz uczył
go na dodatkowych fakultetach – odezwał się nagle Aaron znużonym
głosem.- Czy możecie poplotkować o tym później? Chcę
usłyszeć co mówi dyrektorka.
Cóż to? Kolejna niespodzianka?
Odette spojrzała zdumiona na swojego kolegę. Od kiedy on,
inteligentny, aczkolwiek leniwy uczeń interesuje się szkołą? I na
dodatek słucha nauczycieli? Skąd ta zmiana? Dziewczyna nie była do
końca pewna czy to się jej spodobało. Jej Aaron tak by się nie
zachował. Zaraz, co? Jej? Odette o mało co nie zakrztusiła się z
wrażenia. ''Ucisz się, Detty. Za długo wysłuchiwałaś tego co
mówią inni. Przecież ci nie zależy. I nigdy nie zależało.''
uspokajała się w duchu. Chwilę później wszystko wróciło
do normy, a ona sama zaskoczona była swoim wewnętrznym wybuchem.
Wolała jednak teraz ponownie skupić się na przemowie i na
rozmyślaniach co by było gdyby to ona uzyskała patronat. Wtedy jej
marzenie by zostać aurorem mogłoby się spełnić. Pogrążona w
swoich myślach nawet nie zauważyła, kiedy wszystko się skończyło.
Dopiero lekkie szturchnięcie Charlie sprowadziło ją na ziemię.
~
Jeszcze tego samego
popołudnia z nieznanych powodów wszyscy pierwszoroczni
ponownie zostali wezwani na atrium. W ciszy ustawili się w szeregu
czekając na to co mają dalej robić. Chwilę później na
sali pojawiła się profesor Grandwels, a za nią: Profesor Winter,
Profesor Longbottom oraz inny nieznany Odette nauczyciel.
- Witajcie, moi drodzy –
odezwała się dyrektorka z dumnie wypiętą piersią.- Z pewnością
zastanawiacie się dlaczego was tu wezwałam. Jak wiecie zostaniecie
podzieleni na mniejsze grupy, przecież nie będziecie w tak wielkiej
ilości uczęszczać razem na zajęcia. Później, po
weryfikacji waszych zdolności, będziecie podzieleni zgodniej z
waszymi kierunkami. Na razie jednak pogrupowaliśmy was w losowej
kolejności. Po co mówię wam to dziś? Cóż dlatego,
że pierwszej i najważniejszej lekcji mam zamiar udzielić wam już
właśnie dzisiaj...
Witajcie Moi Drodzy.
Pojawiam się ponownie po krótkiej przerwie.
Rozdział chyba w miarę długi jak na mnie, trzy strony w wordzie.
Mógł być jeszcze dłuższy, ale zdecydowałam się podzielić go na dwie części.
Cóż Enjoy!
Mam nadzieję, że się spodobało i czekam na Wasze komentarze.
Wasza,
Honeyed Girl.
Wyczekałam się na ten rozdział i, co prawda, dostałam sporo tekstu, ale wydarzyć mogłoby się więcej ;-;
OdpowiedzUsuńPoza tym, oczywiście, bardzo mi się podobał i czekam na więcej. ^^
Z wyrazami miłości,
Scarlett
Z zapartym tchem przeczytałam wszystkie rozdziały i nie powiem, że nie - jeden z lepszych fanfików potterowskich jakie czytałam!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój styl pisania, a historia, którą przedstawiasz wciąga niemiłosiernie ;)
Zyskałaś stałą czytelniczkę!
Pozdrawiam, życzę mnóstwa weny i zapraszam do siebie: http://revange-of-the-dead.blogspot.com/
P S Czekam na aktualizację zakładki "Bohaterowie" :)
Aaaaa *-* Wprowadziłaś Longbottoma <3 Hihihihihhi! Od razu się uśmiechnęłam XD :D
OdpowiedzUsuńJuż wiem, z czym mi się Odette kojarzy! Z baletem! *-* To ta panna łabędź od księcia Zygfryda >.< Ale zapłon!!!!! :D
Jestem jak Charlie - kochane dziecko z niewykrytym ADHD XD Boże... :D
Odette dostanie patronat, mam taką nadzieję <3
A Aaron...? Hihihi, mogłoby coś się dziać, ale potem przestać, żeby Odette poznała kogoś innego ^_^
Świetny rozdział <3
Pozdrawiam i życzę weny :*
PS Masz zamiar powrócić na GingerGranger? :) Nie ukrywam, że wciąż na to liczę *-*
Hihi, a ja wprowadzając Longbottoma myślałam właśnie o tobie <3. Powiem ci szczerze, że zastanawiałam się nad powrotem, ale przez brak czasu raczej tego nie zrobię ;/. Już prowadząc jedno opowiadanie nie wstawiam rozdziałów regularnie, a co by było gdybym prowadziła dwa. Może w wakacje ^^
UsuńHihihi, z kim kojarzy się Longbottom? Ze mną ._. *0*
UsuńW razie czego... pragnę zostać poinformowana o powrocie <3
W takich momentach się nie kończy, Roj. Po prostu się nie kończy.
OdpowiedzUsuńPogrążona w bezczynności przypomniałam sobie o twoim blogu i o obietnicy homofluffa <3 (XD) Więc oto przybywam!
Po pierwsze: to wspomnienie o Nevillu jest super, bo wiesz, niby pierdolisz w kanonie, ale takie smaczki są jednak najlepsze! Scott wygląda na spoko gościa, a szczerze powiedziawszy, Odette na jakiś sposób mnie irytuje xD Whatevah. Zapomniałam co miałam napisać. Wybaczysz, nie?
I wreszcie dodam cię do linków, bo zapomniałam!
Odette jest mną, ja jestem Odette, dlatego nic dziwnego, że jest irytująca ^^.
UsuńWybaczam Wybaczam XD.
Fajnie, że wpadłaś Misaku <3
Widzę, że nie masz jeszcze zwiastunu na blogu. Zapraszam więc do mojej zwiastunowni. Zapewniam, że wykonamy zwiastuna o każdej tematyce, dostosujemy się do Twoich potrzeb i będziesz w pełni zadowolona. Pozdrawiam :) http://zwiastunowa.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń